Czy warto zwiedzić Wilno?
Postanowiliśmy sprawdzić to osobiście i zrelacjonować, także wizualnie. Tym razem smartfonowym aparatem, bo Wilno zwiedziliśmy bez ukochanej lustrzanki. 2 dni przed wyjazdem zaliczyła twarde lądowanie i wymagała drobnego leczenia. Do majowej Sycylii się zagoi! ☺
A co do samego Wilna – chociaż nieduże, ma do zaoferowania ogromną starówkę, której uliczkami długo można kluczyć, tak dla przyjemności. I stare miasto, i resztę interesujących miejsc warto zwiedzić spacerując i nie korzystając z transportu miejskiego. Zresztą, to właśnie piesze zwiedzanie, unikanie transportu daje najlepszą możliwość poznania wszelkich miast zarówno od ich turystycznej, jak i codziennej, mieszkalnej strony.
Kiedy jechać do Wilna?
Zacznijmy od tego czy warto jechać do Wilna i kiedy? Zatem: naszym zdaniem warto, o ile nie jest to zima. Decydując się na wyjazd do Wilna najlepiej wybrać letnią lub cieplejszą wiosenną porę. Jeśli jednak jedziesz w terminie zimowym, pamiętaj o ciepłych ubraniach i butach, warszawskie 2 stopnie to zdecydowanie więcej niż wileńskie 2 stopnie! My w marcu na maksa przemarzliśmy.
Ile czasu potrzeba, by zwiedzić Wilno?
Jeśli masz ochotę na spokojny, przyjemny weekend z zasmakowaniem lokalnej kuchni, dwa dni w Wilnie są w sam raz. My szukaliśmy retro Wilna – w jego kamieniczkach, restauracyjnych witrynach, wąskich uliczkach. O ile nie planujesz próbowania smacznego bałtyckiego portera i litewskich potraw (a warto), na samo zwiedzenie miasta wystarczy Ci nawet jeden intensywny dzień!
O lokalnych trunkach, smakach i najlepszych knajpach dowiesz się więcej z oddzielnego posta. ☺
Oto nasza lista najciekawszych miejsc w Wilnie:
1. Užupis (Zarzecze)
Zakręcona dzielnica artystów i dziwów. Chcielibyście mieszkać w dzielnicy z własną konstytucją, hymnem, rządem, a nawet ambasadorami? Užupis jest właśnie taki! Brzmi ekscentrycznie? Užupis obwołano republiką 1 kwietnia 1997 roku. Data symboliczna, bo w Užupis do życia podchodzą z dystansem, poczuciem humoru, wolnościowo. Pomysł świetny, powstał nie za pieniądze, a z samej idei, na czym Wilno bardzo zyskało wizerunkowo w oczach podróżników. W ciepłe dni życie tu tętni – festiwale muzyki ulicznej, ekstrawaganckie wydarzenia. Już niebawem, bo 1 kwietnia będą obchody Dnia Zarzecza (to polska nazwa tej dzielnicy). Opłaca się wtedy tam zawitać, bo na moście, umownej granicy malusieńkiej republiki, odbywa się kontrola paszportowa i inne przyciągające happeningi. Jesteśmy ciekawi jak wygląda taka pieczątka w paszporcie. Ma ktoś taką? ☺ Ktoś musi mieć, pokażcie!
Dzielnica Užupis ma swój rząd, który przecież gdzieś obraduje. Na dziedzińcu, u kogoś w domu? Nie! W przyrzecznej knajpie Užupio Kavine! Nie sposób przegapić, usiądźcie tam na tarasie i zdajcie relację z obrad. ☺ Ale na dziedzińce, podwórza Zarzecza także warto zaglądać. Jedne są ekstrawagancko zaaranżowane, inne pogrążone w artystycznym chaosie jeszcze radzieckich czasów. Wtedy była to dzielnica-speluna, dziś już bardziej przyciągająca do zamieszkania.
Symbolami niewielkiej dzielnicy okalanej rzeczką Wilenką są rusałka, której drobna figura usadowiła się w murowanym nabrzeżu i anioł w pobliżu tablic lokalnej konstytucji. Ponoć kiedy powołanie republiki było świeżą sprawą, w miejscu anioła stało jajo, a anioł „wykluł się” dopiero później. W końcu republika musiała dojrzeć do niebiańskich standardów. Żeby lepiej zrozumieć ducha tego specyficznego miejsca, miejsca bohemy, warto wczytać się w zapisy Konstytucji Užupis.
Konstytucja Užupis (Zarzecza)
1. Człowiek ma prawo mieszkać nad Wilenką, a Wilenka przepływać obok człowieka.
2. Człowiek ma prawo do ciepłej wody, ogrzewania w zimie i do dachu z dachówek.
3. Człowiek ma prawo umrzeć, ale nie jest to jego obowiązkiem.
10. Człowiek ma prawo kochać kota i opiekować się nim.
11. Człowiek ma prawo opiekować się psem do końca życia (swego lub psa).
13. Kot nie ma obowiązku kochać swego pana, ale powinien pomóc mu w trudnej chwili.
14. Człowiek ma prawo czasami nie wiedzieć, czy ma obowiązki.
24. Człowiek ma prawo niczego nie rozumieć.
25. Człowiek ma prawo być różnej narodowości.
29. Człowiek nie może się dzielić tym, czego nie ma.
31. Człowiek może być wolny.
34. Człowiek ma prawo być niezrozumianym.
35. Człowiek nie ma prawa zrzucać winy na innych.
NIE ZWYCIĘŻAJ
NIE BROŃ SIĘ
NIE PODDAWAJ SIĘ
2. Senamiestis (Stare Miasto)
To szczególnie tu odkryliśmy retro Wilno. Klucząc uroczymi uliczkami, znajdujesz klucz do duszy miasta. Piękne za dnia i nocą. W Wilnie uwielbiają lampiony. W wielu miejscach nad głowami rozścielono klimatyczne girlandy, dodające nocom jeszcze większej magii.
Literatu gatvė
W obrębie przestrzennego Starego Miasta koniecznie trzeba zagłębić się w czarującą Literatu gatvė, honorującą litewskich literatów. Gdyby ktoś zechciał recytować „Pana Tadeusza” to właśnie przy tej ulicy stoi dom, w którym mieszkał Adam Mickiewicz. Tutaj przedstawiany jest jako Adomas Mickevičius. Inwokacja wypowiedziana na Literatu gatvė brzmi znacznie lepiej niż w szkolnej klasie!
Kościół św. Anny
Wilno jest pełne zabytkowych świątyń różnych wyznań. Jest karaimska kenesa, synagoga, prawosławne cerkwie i katolickie kościoły. I chociaż my nie podążaliśmy ich tropem, dwie naprawdę nam się spodobały swoją architekturą. Pierwsza z nich to kościół św. Anny z koronkowymi, gotyckimi zdobieniami.
Arkikatedra Bazilika
A druga, w zupełnie innym, klasycystycznym stylu to śnieżnobiała Arkikatedra Bazilika. Monumentalna, z surowym wnętrzem, będąca miejscem spoczynku kilku władców polskich i litewskich. Fenomenalne jest to, że w tym miejscu górowała kiedyś świątynia Perkuna! Ile byśmy dali, by takie pogańskie miejsca kultu zobaczyć.
Neopogaństwo w Litwie
Neopogaństwo jest dość modne w Litwie. Stanowi dla wielu element tożsamości, powrót do korzeni, swojej etniczności. Przecież Wielkie Księstwo Litewskie było ostatnim bastionem „pogaństwa”, tak więc bałtyjska mitologia jest tu dość żywa. Zafascynowanych kierujemy na pełen ludzi w lnianych ciuchach sierpniowy festiwal muzyczny na wyspę w Duburys, sięgający do pogańskich korzeni kultury bałtyckiej i do zapoznania się z filozofią związku wyznaniowego Romuva, rekonstruującego dawną litewską wiarę. Ich dogmaty mogą być bardzo bliskie podróżniczemu sercu, ponieważ podkreślają świętość Natury i harmonię w życiu. Czerpmy z podróży to, co najcenniejsze, zaszczepiajmy w sobie też nierodzime, ale wartościowe myśli, idee. Twórzmy swoją własną harmonię zbudowaną z „cudzokulturowych” zlepków wartości i światopoglądów!
3. Genocido Auku Muziejus (Muzeum KGB)
Autentyczne więzienne cele, prycze, pomieszczenia, gdzie przesłuchiwano, torturowano i wykonywano wyroki… Dźwiękoszczelny pokój tortur, komnata napełniona wodą pośrodku której więzień musiał utrzymać równowagę na niewielkiej podpórce, inaczej wpadał do lodowatej wody. Eksponaty – mundury KGB-istów, stare telefony, broń i pokoje dokumentujące litewską historię okupacji zarówno przez III Rzeszę, jak i komunistów. Smutne miejsce, ale koniecznie trzeba je zobaczyć.
Bilety wstępu do Muzeum KGB: normalny (4€), ulgowy (1€)
4. Rasų kapinės (Cmentarz na Rossie) i Bernardinų kapinės (Cmentarz Bernardyński)
To stare cmentarze z historią, niezwykle klimatyczne… Cmentarz na Rossie znacznie większy, w pobliżu stacji autobusów i dworca kolejowego. Tu spoczywa m.in. serce Piłsudskiego. Pełno jest przykuwających wzrok, wyjątkowej architektury mauzoleów. Warto, warto, warto. Dla tej atmosfery i bezbrzeżnej ciszy. Miłośnicy odleglejszych czasów znajdą nagrobki osób, które zapisały się na kartach polskiej historii, a poszukiwacze miejsc z duszą tajemniczą nekropolię.
Cmentarz Bernardyński jest z kolei mniejszy, w dzielnicy Užupis. Interesujące jest samo kluczenie pośród porośniętych zielenią i muśniętych znakiem czasu grobowców i rozszyfrowywanie nazwisk. Czy polskie, czy typowe dla Wileńszczyzny, czy litewskie, a może zruszczone, bo osoba urodziła się już w czasie komunistycznej okupacji? Nas osobiście pasjonuje odkrywanie lokalnych cmentarzy, ale zapewniamy – ich nostalgiczny nastrój przyciągnie każdego.
5. Baszta Giedymina
Tu przodkowie Litwinów położyli kamień węgielny pod przyszły gród. Baszta jest pozostałością ruin, co prawda rekonstruowana, ale zachowała się mimo dawnych krzyżackich ataków. Nie jest to może najciekawsza atrakcja Wilna, ale warto rzucić okiem na wileńską panoramę i czerwone dachy starówki. Wejście na wzgórze zajmuje kilka minut. W zimie należy uważać na oblodzone kamienie, łatwo o kontuzję. ☺ Jest też możliwość wjechania kolejką za bodajże 1 lub 2 € (ale ta nie zawsze działa).
Widać stąd też Górę Trzykrzyską, na którą darowaliśmy sobie wspinaczkę, bo chociaż sławna, nie powala. Chyba że latem ktoś chce posiedzieć dłużej i patrzeć na Wilno z wysoka.
Co więcej w Wilnie?
Zobacz Žvėrynas
Wielbiciele niuansów i zgłębiania lokalnego stylu życia, nieturystycznych dzielnic, mogą wybrać się do dzielnicy Žvėrynas (Zwierzyniec). W tej okolicy znajdują się urocze, drewniane domki starszej daty. Często ze świetnymi detalami i werandami z koronkowymi firanami wewnątrz. Można je też zobaczyć na Šnipiškės (Śnipiszkach), ale tam są biedniejsze, w mniej fikuśnym stylu. Mówi się o nich „wieś w mieście”, bo w ich sąsiedztwie wyrosły kontrastujące szklane biurowce.
Žvėrynas to także dzielnica wielu ambasad, najbardziej ekskluzywna do mieszkania w Wilnie. Obok znajduje się cudowny Vingio parkas, gdzie miejscowi odpoczywają i biegają. Czuć tu te bałtyckie przywiązanie do lasów. My po parku spacerowaliśmy wieczorem i mimo że to wciąż tereny miejskie, rozciąga się stamtąd zachwycający widok na niebo i gwiazdy, co w połączeniu z kołyszącymi się wysokimi drzewami iglastymi, pozwala wyobrazić sobie dawnych Bałtów i ich pogańskie noce w harmonii z Naturą.
Ze Zwierzyńca widać ponad trzystumetrową wieżę telewizyjną zbudowaną przez komunistów. Obecnie można z niej podziwiać panoramę okolicy ze znajdującej się tam restauracji, która obraca się wokół własnej osi. Samo wejście do restauracji wynosi 6€. My pod samą wieżę nie dotarliśmy, ale może kogoś z Was to zaciekawi. ☺
Wilno – ciekawostki
Radziecki szturm na wieżę telewizyjną
O czym warto wiedzieć? 11 marca 1990 roku Litwa ogłosiła deklarację niepodległości, w związku z czym do Wilna zostały wprowadzone radzieckie czołgi. W 1991 roku ZSRR chcąc zachować lokalne serce propagandy, przypuściły szturm na telewizyjną wieżę, w której transmitowano program wolnej Litwy. W wyniku tych wydarzeń, zwanych „styczniowymi” zginęło 14 osób, kilkaset zostało rannych.
Łańcuch bałtycki
Innym ciekawym niuansem dla spragnionych historii albo wielbicieli tzw. obszaru postradzieckiego jest kwestia „łańcucha bałtyckiego”. Na Konstitucijos prospektas zainstalowano rzeźbę Droga Wolności, zachęcającą Litwinów do kontynuacji narodowej jedności i podążaniu ścieżką wolności. Rzeźba symbolizuje żywy łańcuch około 2 mln ludzi z Litwy, Łotwy, Estonii, którzy w sierpniu 1989 roku w duchu protestu przeciwko sytuacji politycznej państw bałtyckich połączyli się i utworzyli na przestrzeni 600 km łańcuch, będący wyrazem ich jedności. Bardzo nietypowy i piękny w formie protest.
Gdzie kupić litewskie pamiątki w Wilnie?
Miłośnicy lokalnych specjałów, chcący kupić litewski, dokładniej auksztocki rarytas – kindziuka, śmiało mogą się udać na kryty bazar Halės Turgavietė. Do wyboru są też sery i pyszne litewskie chleby z kminkiem, którego Litwini dodają do wielu potraw!
Spostrzeżenia
• Bardzo dużo osób posługuje się językiem rosyjskim, nawet kasjerki w sklepie między sobą. Więcej słyszeliśmy rosyjskiego niż polskiego. A przecież Rosjan na Litwie jest nieco mniej niż Polaków.
• Dominują turyści z Rosji.
• Prędzej dogadasz się po rosyjsku, potem polsku niż po angielsku.
• Wciąż zachowało się sporo radzieckich pozostałości w przestrzeni miejskiej i mentalności. Więcej niż w Polsce. Nie dziwne, przecież Litwa była republiką związkową, a Polska państwem satelickim.
• Chłodniejszy klimat sprawia, że potrawy są dość tłuste i sycące, dlatego serwuje się do nich specjalne nalewki wspomagające trawienie. O tym w oddzielnym poście. ☺
Porównanie stolic polskich sąsiadów vs Wilno
Jeśli masz dylemat, do którego sąsiada jechać, z którego taniego biletu skorzystać, czy do Berlina, czy Pragi, Lwowa, Bratysławy lub Wilna, to zdecydowanie pierwsze trzy miasta wygrywają. To oczywiście subiektywna opinia! Ale ciepłą porą, na krótki, bardziej relaksacyjno-gastronomiczny wyjazd zdecydowanie możemy polecić Wilno. Dobre knajpy, wybitny porter bałtycki, klimatyczna starówka i intrygująca historia. Co więcej, warto znać swoich wszystkich sąsiadów, a żeby móc ocenić miasto, trzeba jechać osobiście!
Koszt wyjazdu do Wilna na weekend:
Bus (Flix Bus): ok. 100 zł w obie strony
Nocleg (The Joseph, pokój dwuosobowy): ok. 300 zł (150 zł/os.)
Restauracje: wysokiej jakości rzemieślnicze piwo: 3€, przeciętna cena za obiad: 30-35zł
Życzymy miłego zwiedzania Wilna!
Jeden dzień wystarczy na Wilno??? Absurd! 🙂 No i perełka – dworzec PKP w Wilnie!!!
Zgadza się, postradzieckie dworce mają swój splendor, warto do nich zaglądać 🙂 Kijowski i moskiewski jeszcze okazalsze. My Wilno intensywnie eksplorowaliśmy od 7 rano do 22, a potem następnego dnia, da radę dużo zobaczyć, ale jak to z każdym miastem – można miesiąc siedzieć i wciąż odkrywać smaczki 🙂
PKP to chyba w Polsce tylko. Na Litwie nie ma PKP. Proszę rozwinąć skrót. 😉
A co pierwszego zdania, to zgadzam się,
Ładne zdjęcia 🙂
Dziękujemy, wyjątkowo z telefonu, więc trochę wyzwanie było 😀
Byłem wielokrotnie, nic dodać, nic ująć 🙂
To nieźle już musisz znać Wilno! Super sprawa 🙂
Uwielbiam Wilno. Byłam już 2 razy ale to mało na zawiedzenie tak pięknego miasta 🙂
Mnie ono aż tak nie przekonuje, by tam wracać, ale choć raz zobaczyć i zrozumieć je – zdecydowanie warto. Tylko najlepiej w dobrą pogodę! 🙂 Od razu ładniejsze miasto i więcej ciekawych wydarzeń. Ale znam sporo osób, które właśnie uwielbiają Wilno i kiedy mogą – odwiedzają je!
Piękne zdjęcia! Wilno i Lwów to są miasta które bardzo chciałabym zobaczyć 🙂
Blisko! I niedrogo. Śmiało więc można jechać 🙂 O Lwowie też pisaliśmy na blogu, gdybyś się wybierała 🙂
Wygląda dość ciekawie, ale jakoś mnie tam nie ciągnie…
Nas też Wilno raczej nudzi… Ale Muzeum KGB warte zobaczenia!