Wioska Boruca
W Kostaryce odwiedziliśmy wioskę Boruca, zamieszkałą przez plemię rdzennych mieszkańców Ameryki. Mieszkańcy Boruca żyją na tych ziemiach od setek lat, na uboczu, otoczeni wysokimi górami ciągnącymi się aż do Panamy. Co roku, od 30 grudnia do 2 stycznia celebrują Święto Diabełków, które upamiętnia dramatyczne wydarzenia z przeszłości…
Kostaryka – kolonizacja hiszpańska
Jest rok 1502, Krzysztof Kolumb dociera do Ameryki Środkowej, w tym do wybrzeży dzisiejszej Kostaryki. Wielkie odkrycie geograficzne dla Europejczyków z perspektywy plemion zamieszkujących Amerykę oznacza koniec znanego im świata i początek dramatycznych wydarzeń. Przez następne kilkadziesiąt lat kolejne wsie rdzennych mieszkańców padają łupem hiszpańskich konkwistadorów, którzy rozciągają swoją władzę w coraz dalsze zakamarki lądu. Hiszpanie docierają w końcu do plemienia Boruca, zamieszkującego górskie tereny w okolicach Półwyspu Osa.
Plemię Boruca stawia konkwistadorom zadziwiająco skuteczny opór i pomimo znacznie słabszego uzbrojenia oraz wielu krwawych starć nigdy nie daje się podbić najeźdźcom. Mieszkańcy Boruca do dziś zamieszkują swoją ziemię, pielęgnując przedkolumbijskie tradycje i posługują się językiem, którym mówili przed podbojem Ameryki. Najazd Hiszpanów zostawił jednak po sobie ślad w postaci Fiesta de los Diablitos, czyli Święta Diabełków.

Fiesta de los Diablitos – ludność Boruca świętuje!
Od wieków na przełomie roku mieszkańcy Boruca zbierają się w procesję, która przez cztery dni odwiedza każde domostwo w wiosce. Na podwórkach mieszkańcy tworzą okrąg, w którym odbywa się spektakl walki pomiędzy bykiem uosabiającym hiszpańskiego konkwistadora a diabełkami reprezentującymi dzielnych mieszkańców Boruca. Diabełki mają na twarzach pięknie zdobione maski z drzewa balsowego, barwione naturalnymi barwnikami z tutejszych roślin, imitujące dzikie zwierzęta i stylizowane na diabły. Maski diabłów mają groźne wyrazy twarzy, wielkie kły i wystawione języki. Z kolei kostium byka wygląda zwyczajnie. Dlaczego akurat byk stał się uosobieniem najeźdźcy? To zwierzę nie było znane mieszkańcom Boruca, ponieważ do Ameryki przywędrowało wraz z Hiszpanami. Dlatego byk zaczął kojarzyć się z konkwistadorami.
Chicha – napój, który towarzyszy Fiesta de los Diablitos
Cała walka odbywa się przy dźwiękach muzyki bębnów i fletów, a wszyscy uczestnicy popijają tajemniczy napój zwany chicha (czytaj: czicza). Czym on jest? Chicha powstaje przez przeżucie i wyplucie nasion kukurydzy, które zalane wodą fermentują, dając kwaskowy napój alkoholowy przypominający nieco cydr. Chicha przygotowywana jest przez każdy odwiedzany dom, który częstuje nią procesję. Byk, diabły a także widzowie popijają chichę, gasząc pragnienie w tropikalnym słońcu i wprowadzając się w muzyczny trans.
Ostatniego dnia procesji byk zostaje rytualnie spalony na cześć zwycięstwa odniesionego przez mieszkańców Boruca nad Hiszpanami, którym tego plemienia nie udało się podbić. Nasuwa się pytanie o stosunek mieszkańców Boruca do Europejczyków i innych zagranicznych turystów. Mieszkańcy, świętujący traumę sprzed 500 lat, pozostają równie gościnni i przyjacielscy jak cała reszta mieszkańców Kostaryki. Obecnie Fiesta de los Diablitos ma radosny charakter i pośród obserwatorów procesji można spotkać kilkunastu turystów z Europy, którzy są przyjmowani w sposób bardzo otwarty i są zachęcani do wspólnej celebracji przy szklaneczce chichy.
Co przywieźć z Kostaryki? Maski Boruca!
Oprócz wybornej kostarykańskiej kawy, to pierwsze, co nasuwa się nam jako pamiątka z podróży po Kostaryce. W wiosce Boruca jest małe muzeum i kilka domostw rzemieślników, gdzie możecie kupić te przepiękne maski. Wspaniale prezentują się na ścianach, więc jeśli to Wasze klimaty, maski są sensownym pomysłem. Są wyrabiane tutaj, na miejscu, więc zakup ich zdecydowanie wspiera kulturę tego ludu. Trudniej jednak będzie z przewiezieniem, jeśli zdecydujecie się na okazałą i dużą maskę. Ale do wyboru są także mniejsze wersje 🙂
Jak dojechać do Boruca na Fiesta de los Diablitos?
Dojazd do Boruca to nie lada wyzwanie. Nie dość, że trzeba znaleźć się tutaj w okolicy sylwestra, to jeszcze wiedzieć jak i czym dojechać. My na nocleg zatrzymaliśmy się w Palmar Norte, czyli pierwszym większym miasteczku przy granicy z Panamą. Było to dla nas o tyle wygodne, że po Fiesta de los Diablitos ruszaliśmy na wspaniały Półwysep Osa do Parku Narodowego Corcovado, najbardziej intensywnego biologicznie miejsca na świecie.
Z Palmar Norte do Boruca nie jedzie żaden autobus. Długo gimnastykowaliśmy się ze zorganizowaniem dojazdu tam i finalnie polecamy wziąć taksówkę. Koszt w jedną stronę to 50$. Jeśli byście widzieli innych turystów w Palmar Norte, możecie spytać czy nie chcą się zabrać z Wami, wtedy koszt się rozłoży. My tak właśnie zrobiliśmy, gdy poznaliśmy starsze małżeństwo również zaciekawione wizytą w wiosce Boruca. Taksówki co jakiś czas pojawiają się przy kasach malutkiego dworca autobusowego. Podajemy też namiar na pana, z którym my jechaliśmy, może będzie to dla Was pomocne: +506 8862 6255. Pan ma też Whats Appa, więc jeśli nie macie kostarykańskiej karty telefonicznej, możecie dzwonić przez aplikację.
Jedyny autobus, jaki dojeżdża do Boruca, to ten z miasteczka Buenos Aires. Podajemy tę informację dla tych, którym opcja bazy wypadowej tam bardziej przypadnie do gustu. Do Buenos Aires można dojechać także z Palmar Norte bezpośrednim autobusem.
Vlog z Fiesta de los Diablitos
Nie ma to jak film! Dlatego zapraszamy do obejrzenia vloga z fiesty. Jeszcze nikt w Polsce nie poruszał tego tematu, więc cieszymy się, że przychodzimy z czymś nowym pierwsi. Zobaczcie, jak to wszystko wygląda!
Dzicy Podróżnicy, niebawem pojawi się więcej filmów z Kostaryki. Zapraszamy do subskrybowania naszego kanału na YouTube.
Niesamowite te maski!
Ciekawie jak zawsze ❤️
Bardzo ciekawy opis. Zawsze kiedy czytam o podboju takich miejsc przez Europejczyków, pojawia się we mnie smutek… Dobrze, że rdzenni mieszkańcy, o których piszesz, znaleźli sposób, żeby żeby wspominać bolesną przeszłość z humorem i zabawą 🙂
Dziękujemy za dobre słowo. Okrutna jest ta historia kolonizacji, trudno przeboleć, że tak stare kultury wyginęły 🙁 Smucą także współczesne formy kolonializmu, bardziej zawoalowane, czasem „ukryte” w cłach, zasadach handlu i biznesie międzynarodowym. Cieszy za to, że są tacy, którzy nie są znieczuleni na takie informacje! Pozdrawiamy ciepło 🙂
Dziękujemy! <3
Uwielbiam takie lokalne, pelne kolorytu wydarzenia! Dzieki za podzielenie się informacjami!
Super, cieszymy się bardzo! Polecamy tę fiestę w Kostaryce z całego serca 🙂
O tak, kupiłabym taką kolorową maskę. I pewnie wybrałabym tą większą i klęłabym na czym świat stoi, taszcząc ją przez pół Kostaryki ;P
O dokładnie tak! Mieliśmy tak kiedyś z ceramiczną misą, na którą uparliśmy się w Uzbekistanie (i jeszcze kupiliśmy 3 sztuki, żeby był prezent dla mam), a potem taszczyliśmy je w plecakach w sąsiednim Kirgistanie 😀 😀 Bywa!
Fantastyczne! W ogóle cały Wasz pobyt w Kosta śledziłam z wypiekami na twarzy 🙂
Dziękujemy <3
Interesuje się historią Ameryki Łacińskiej i uwielbiam latynoskie klimaty więc krótki, ale esencjonalny post (i film również) łyknąłem w mig 😉 To wypad z zeszłego roku?
Przemiło nam! 😊 Zgadza się, podróż z zeszłego roku, spędziliśmy miesiąc w Kostaryce. Historia Ameryki Łacińskiej to gruba sprawa i niesamowicie wciągająca! <3
Szacun, że odwiedzacie takie miejsca poza szlakiem. Mogłem dowiedzieć się czegoś nowego 🙂 Pozdrowienia
Super! 🙂 To faktycznie mało znane wydarzenie i miejsce, zupeeełnie poza główną trasą i nie każdego pewnie zainteresuje, ale osobiście uważamy to za jedno z naszych najważniejszych doświadczeń w Kostaryce 🙂